5.12.25

Arkadiusz Balcerzak z Sieradza i historie zapisane na starych pocztówkach

Są z całego świata, wiele jest unikatowych, a wszystkie zawierają piękne historie miłości i życia m.in. mieszkańców Sieradza – to pocztówki, głównie przedwojenne z kolekcji sieradzanina, Arkadiusza Balcerzaka. Zbiera je od ponad 40 lat, a jego zbiory liczą ok. 16 tysięcy kartek. Swoją pasją przypomina też o zasłużonych mieszkańcach regionu.


Wszystko zaczęło się bardzo klasycznie – od zajęć hobbystycznych, filatelistycznych.  Pan Arkadiusz miał wtedy 9 lat i dzięki nowemu hobby nauczył się bardzo ważnej rzeczy: że nie sprzedaje się pamiątek rodzinnych. Dziś powtarza to motto uczniom, dla których prowadzi lekcje o swojej pasji.

– Na początku zawsze ich pytam, na ile by wycenili lub za ile by sprzedali najstarszą pamiątkę rodzinną. Najpierw podają kwotę, ale ja zawsze powtarzam, że to ich największy skarb i nie jest na sprzedaż, bo to historia ich rodziny. Gdy na koniec spotkania pytam ponownie, już nikt nie chce oddać – opowiada ze śmiechem.   

Ze znaczków przerzucił się na kartki, bo jak mówi w domu już była kolekcja pocztówek. – Wtedy się je pisało, więc to była taka rodzinna korespondencja – dodaje.


Dumą jego kolekcji, liczącej dzisiaj ok. 16 tys. sztuk, są przedwojenne pocztówki malarskie, ale największy sentyment ma do tych związanych z życiem dawnych mieszkańców Sieradza. Są na nich zapisane piękne, ale i często dramatyczne historie. To intymna korespondencja, która bardzo przybliża ich życie współczesnym czytelnikom.

W zbiorach ma kartki z całego świata, karty wizytowe i świąteczne, bardzo często zapisane od góry do dołu, bo w czasach przed telefonami to była dla ludzi najważniejsza forma komunikacji. Najstarsze pocztówki są datowane na XIX wiek. – Z jednej strony był tylko adres, a z drugiej ludzie pisali małe notatki – zaznacza. Co ciekawe, na pocztówkach przekazywano sobie wzajemnie bardzo ważne informacje np. przepisy na lekarstwa, czy sposób ich dawkowania. – To są kartki np. z prośbą o przyjechanie do chorego np. niech pan przyjedzie, bo żona się źle czuje, ma mocną migrenę. I wtedy lekarz wsiadał w powóz i jechał do okolicznych wiosek – opowiada pan Arkadiusz. Taka forma korespondencji była np. w czasie I wojny światowej błyskawiczna. Wtedy kartka z Sieradza do Łodzi docierała po kilku godzinach, a odpowiedź wracała tego samego dnia wieczorem. Wszystko dlatego, że listy i kartki trafiały do poczty polowej, zapewniającej żołnierzom łączność z domem, a pozostałym mieszkańcom bezpłatną i szybką komunikację.

W latach 90, przed serwisami typu allegro czy wymianami w Internecie, pan Arek jeździł na prawdziwe giełdy i zjazdy kolekcjonerów: Łódź, Bytom, Świdnica. Tam nie tylko powiększał swoje zbiory, ale przede wszystkim budował relacje z innymi pasjonatami. – W kolekcjonerstwie tak jest, że inni kolekcjonerzy też zbierają dla mnie, teraz nie muszę fizycznie tam jechać, bo wiemy, co jest dla nas ważne i gdy ktoś inny znajdzie coś, co ja bardzo cenię, to się wymieniamy – opowiada.

Jedną z najcenniejszych części jego kolekcji są pocztówki, a także dokumenty rodzinne mieszkańców Sieradza. Dostał je o potomków rodzin Murzynowskich i Stanisławskich, co odbiera jako wyraz wielkiego zaufania. – Bardzo wielu ludzi mi przynosi swoje rodzinne kartki i dokumenty, bo wiedzą, że ja o to dbam, że staram się je zachować, że pielęgnuję tę pamięć. Mówiłem, żeby przynosili do biblioteki czy muzeum, ale …trafiały do mnie – dodaje.

Dziś na podstawie zgromadzonych przez niego materiałów odbywają się wystawy pokazy czy prelekcje w szkołach oraz muzeach. Pan Arkadiusz opowiadała już np. o Józefie Stanisławski, zasłużonym dla Sieradza lekarza i społecznika, inicjatora założenia Ochotniczej Straży Ogniowej, który sam pasjonował się historią miasta czy doktora Aleksandra Murzynowskiego.

- Dzięki temu udało się przypomnieć dwie wybitne postacie z naszego regionu, dzięki którym mieliśmy tu początki muzealnictwa, teatru, szkolnictwa czy straży pożarnej. Oni też byli pasjonatami. Doktor Stanisławski był jednym z największych kolekcjonerów monet w ówczesnej Polsce, zbierał i opracowywał je, potem swoje spostrzeżenia wysyłał na Uniwersytet Jagielloński i to na jego obserwacjach pisane są pierwsze książki, takie katalogi monet – podkreśla.

Dzięki tej kolekcji powstały również trzy  publikacje książkowe – Sieradzkie historie dokumentem pisane. Zawierają kilkaset dokumentów począwszy od czasów zaborów – listów, pism urzędowych, bankowych oraz sądowych – które same opowiadają historię miasta i jego mieszkańców.

To owoc wieloletniej pracy, wymagającej ogromnej cierpliwości i spostrzegawczości. I szczęścia, bo część dokumentów została uratowana przed zniszczeniem. – To były czasy, gdy takie dokumenty wywożono na śmieci lub makulaturę. Do mnie trafiły od pana Mieczysława Krawczyńskiego, który ocalił je – podkreśla.

Mimo, że pasja pana Arkadiusza ciągle się rozszerzała – m.in. o dokumenty, zdjęcia, karty telefoniczne, porcelanę, przedwojenne szkło barowe czy dawną prasę – to jednak cały czas najważniejsze miejsce zajmują kartki. Cały czas je pozyskuje m.in. na giełdach, i jak żartuje, z wiekiem stał się bardziej wybredny. – Zawęziłem moje poszukiwania do pocztówek przedwojennych z malarstwem. Oczywiście czasem jak trafią się gdzieś powojenne to też wezmę, bo są piękne – śmieje się. Kartki są przepiękne także po zapisanej stronie. Wspaniale kaligrafowane litery zachwycają stylem i kształtem. Pan Arkadiusz pokazuje je uczniom w szkołach, którym trudno uwierzyć, że kiedyś tak się pisało, do tego piórem.

Pasja przyniosła panu Arkadiuszowi także wyrazy uznania – w 2017 roku został wyróżniony Honorową Nagrodą Hetmana Kolekcjonerów Polskich Jerzego Dunin-Borkowskiego w Krośniewicach. Do wyjątkowy dyplom i sygnet z numerem 136. Został też wybrany Osobowością Roku w plebiscycie Dziennika Łódzkiego, i jak sam mówi, stało się to m.in.  głosami kolekcjonerów z Polski.

Dziś stara się dzielić swoją pasją z nadzieją na to, że zaszczepi w młodym pokoleniu zainteresowanie regionem i jego historią.

Jako prezes Sieradzkiego Klubu Kolekcjonera i Hobbysty pan Arkadiusz ma tylko jedno marzenie – chciałby, aby tacy pasjonaci jak on mieli swój kącik, jakąś salę do spotkań, wymiany opinii, do dyskusji i badania swoich zbiorów.

(Źródło Urząd Marszałkowski Województwa Łódzkiego /fot. T. Grala)












































1 komentarz: